ale w mojej ocenie "Niebezpieczne związki" na pewno lepsze.
Balk oraz w szczególności Tilly - denerwujące. Cecile de Volanges w wykonaniu Balk była tak głupiutka, że aż niewiarygodna. Tilly w ogóle mi nie pasowała do roli. Firth nie był zły ,ale gdzie tu do demonicznego Malkovicha... Przypominał mi raczej jakiegoś bawidamka i lekkoducha niż "zawodowego uwodziciela", który z cynicznym wyrachowaniem wykorzystuje kobiety.Właściwie z aktorów podobała mi się jedynie Anette Bening. Poza tym - jak ktoś wspomniał w jednym z poprzednich komentarzy - film wyglądał bardziej na jakąś sielankę opowiedzianą w sumie z lekkim humorem i brak mu było głębszego dramatyzmu - nie do końca wyczuwało się prawdziwe napięcie pomiędzy bohaterami (może poza kilkoma pojedynczymi scenami)
Oczywiście zaznaczam, że to wyłącznie moja subiektywna ocena, z którą nikt nie musi się zgadzać - końcu każdy ma prawo do własnej opinii :)