... a były one filmowane wiele razy.
Reżyser zmienia nieco fabułę książki, ale podkreśla to nadając filmowi inny tytuł.
Znów... mylący, jak to u niego.
Mnie urzeka subtelność Formana, zarówno w podejściu do tematu, jak w prowadzeniu aktorów
(zwłaszcza aktorek - bo to o kobietach Valmonta jest film, nie o nim samym)....
Świetna gra Annette Bening (i też piękna kobieta), przyzwoicie zagrał Colin Firth ale już Meg Tilly (Madame de Tourvel ) oraz ta 15'to latka - zagrały beznadziejnie. Przez nie ten film stracił urok... pod względem AKTORSKIM "Niebezpieczne związki" były dużo bardziej udane i między innymi dlatego miały większą siłę...
Nareszcie obejrzałam i porównałam oba filmy.
Z czystym sumieniem powiedzieć mogę, że z tych dwóch interpretacji bardziej przemawia do mnie właśnie Valmont.
Niebezpieczne Związki mają "makijażową" klamrę spinającą film i jeśli chodzi o wydarzenia dużo wierniej odzwierciedlają akcję książki. Aktorzy w obu filmach...
ale w mojej ocenie "Niebezpieczne związki" na pewno lepsze.
Balk oraz w szczególności Tilly - denerwujące. Cecile de Volanges w wykonaniu Balk była tak głupiutka, że aż niewiarygodna. Tilly w ogóle mi nie pasowała do roli. Firth nie był zły ,ale gdzie tu do demonicznego Malkovicha... Przypominał mi raczej jakiegoś...
Moim zdsaniem to najlepsza ekranizacja "Niebezpiecznych związków" jaką nakręcono. Odrobinę różni się od książki ale doskonale rozwija postać Valmonta. Film który zachęca do poznania klasyki literatury francuskiej.
Michele Pfeiffer zagrała damę w każdym calu - niewinną, piękną ofiarę demonicznego
kochanka. Madame de Tourvel w niesamowicie słabym wykonaniu Meg Tilly (czemu nie ma
się co dziwić, bo ogólnie aktorką jest żadną), jest tak cnotliwa, że aż żałosna. Patrząc na nią
mam wrażenie, że to głupia, prosta i nieładna...
Nie wiem, nie oglądałam "Niebezpiecznych związków" (może jakoś zdobędę płytę), ale już jakoś czuję, że nie zachwyci mnie tak jak "Valmont", obsada szczerze mówiąc mnie przeraziła (glenn close w roli markizy, malkovich jako valmont?). Ale nie po to tu wyrażam swoją opinię, żeby porównywac te dwa filmy. Film Formana ma w...
więcejFilm nie ma libertyńskiego, erotycznego klimatu, który jest w "Wiernej żonie " Vadima. To też wynik zaangażowania takich a nie innych aktorów. W "Wiernej żonie" piekne kobiety: Nathalie Delon, Sylvia Kristel, no i Jon Finch wyglądający na XVIII/XiX wiecznego uwodziciela, w przeciwieństwie do Firtha.
Moim zdaniem oczywiście. Może dlatego że oglądałem go jako małolat. Ja na ogół nie przepadam za tego typu filmami ale ten już na zawsze zaznaczył się gdzieś w mojej świadomości. Podobnie jak "Zdobycz" z J.Fondą i oczywiście nasze polskie "Pożegnania" i chyba jeszcze "Kanał". Qrde chyba się starzeję bo robię się...
Film na swój sposób ciekawy, czuć ten osiemnastowieczny klimat (urocza i jednocześnie
wyrachowana Bening, świetna scena uwodzenia Cecile przez Valmonta), ALE przy
Niebezpiecznych związkach Frearsa wypada gorzej. Akcja toczy się zbyt szybko. Brak tu
narastającego napięcia. Zakończenie jest takie sobie.
Forman...
i to by było na tyle.. Valmont Malkovich'a bije na głowę Volmont'a Colin'a Firth'a..Niebezpieczne związki to zdecydowanie lepsza adaptacja od tej. Madame de Tourvel w wykonaniu meg tilly tragiczna. W niebezpiecznych zwiazkach Michelle Pfeiffer może i nie wzbudzała sympatii, ale była ''jakaś'' od początku do konca.
Byłam bardzo ciekawa tego filmu, tym bardziej że uwodzicielskiego Valmonta zagrał Colin Firth. Jednak trochę się rozczarowałam, gdy mineła pierwsza połowa filmu już myślałam, że wszystko będzie szło ku roztrzygnięciu, a tu patrze jeszcze została cała druga połowa. Praktycznie wszystkie sceny miłosne wycieli i niektóre...
więcej