Oglądając film nie mogłem wyjść z podziwu w jakim skrócie udało się reżyserowi pokazać kilka lat z życia rodziny Ludlowów.
Taki życiorys w pigułce: Ciach i ranczo, ciach i wojna, ciach i ślub, śmierć i tak dalej. Zupełnie jakbym oglądał Telexpress ;)
Ogólnie rzecz biorąc wyszło nieźle, choć na pewno znajdą się malkontenci którym taki styl zupełnie nie podejdzie.
Na osobne słowo zasługuje muzyka. Oddająca nastrój filmu, jednak gdy przez pół godziny leciał jeden motyw niezależnie od toczącej się akcji to miałem szczerą ochotę wyłączyć fonię.
Aktorzy odwalili kawał dobrej roboty. Szczególnie podobała mi się gra podstarzałego Hopkinsa.
Pozostali też dali radę.
Typowy materiał na serial a'la pamiętny "North and South".